19 sierpnia 2012

Helena zamieszkała u sąsiadki



Do Grażki przyjechał manekin, który dostał imię Helena. Tak jak Zośka, została oklejona starymi gazetami, a że ma drewnianą nogę to ją postarzyła. Przy dekoracji pojechała totalnie. Napatrzyła się na najróżniejsze stylizacje manekinowe i wpadła w szał. Ja doznałam szoku, bo efekt boski moim zdaniem.
Na sukienkę wykorzystała kartki ze starych książek i nuty. Helena, tak jak Zośka- dostała miejscówkę w niewdzięcznym rogu pokoju.









I tutaj, można by powiedzieć, anegdotka. Któregoś dnia mój tata  powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu do mamy, czyli Grażki.
- nie myśl sobie, że tylko Ty będziesz sobie robiła różne ładne rzeczy, ja sobie też zrobiłem dekorację i też będę miał ładnie!

i oto koncepcja artystyczna  na ścianę mojego taty;)

najlepsze jest to, że mój mąż nie do końca był pewien czy te ramki to żart czy tak ma być:)






I chciałam pokazać czym poczęstował nas Szymek. Wpadł do pokoju i oznajmił, że zrobi nam najlepszego drinka na świecie, ale bez alkoholu, bo dzieci nie mogą pić rumu;)
Także napiliśmy się lekkiego, dość dietetycznego mohito










a tutaj, coś co uwielbiamy

wszelkiej maści produkty Pidy czyli babeczki tartaletki etc

akurat miałam mini babeczki z ciasta francuskiego i zrobiłam do nich farsz pomidorowy, ale można zrobić całkowicie dowolny
szybko, efektownie i smacznie:)

krojone pomidory z puszki, boczek, cebule, paprykę, także suszoną i  przyprawy  dusimy na patelni. Na końcu dodajemy fetę. Masę przekładamy do babeczek i posypujemy odrobiną tartego sera.
zapiekamy ok 10 min w 200 st.C

smacznego











13 sierpnia 2012

po kolejnym kursie



Wczoraj skończyłam kolejny etap kursu. Duże formy odzieżowe.
Oj ciężko było, dobrze że mam dzisiaj wolne to mogę odpocząć. Boli mnie wszystko, jakby w polu robiła. Jednak mimo wszystko jestem zachwycona. Mało, że się nauczyłam, to efekty mojej pracy nadają się do noszenia, co mnie cieszy ogromnie

Kurs generalnie trwa 2.5 dnia, ale w związku z tym, że miałam fart i byłam sama to zrobiłyśmy to w 2 dni, do oporu.
Nauczyłam się robić tzw body, dzięki któremu można zrobić ciuch fajnie dopasowany do naszej sylwetki, bez obawy, że miejsce na biust wyjdzie przy pępku itd. Po tym zaczęłam robić kurtkę. Nieskromnie powiem, że wyszło tak jak chciałam i na pewno będę ją nosić.

poniżej zdjęcia w trakcie pracy




i efekt końcowy




W niedzielę robiłam  kamizelkę i spódnicę. Przy kamizelce szłam totalnie spontanicznie i wyszła kamizelka totalnie odjechana i wbrew pozorom oversize. Uwielbiam nosić długie, szerokie spódnice i taka kamizelka świetnie się do tego nadaje, bo nie powiększa pupy,  a zwisy wysmuklają sylwetkę












I na koniec zrobiłam spódnicę kopertową. Z lekką obawą robiłam ją w jasnym kolorze i obawiałam się, że będzie ślubno-komunijna, bo dekory były bardzo "ślubne", ale wyszło ciekawsko. Na tyle, że zainspirowała mnie do zrobienia narzutek na łózko w sypialni w jasnym kolorze.





I tak wczoraj wróciłam do domu wieczorem tak zmęczona, że niemal zasnęłam na siedząco:)

09 sierpnia 2012

Kiecka dla Zośki



Zośka doczekała się wspominanej sukienki. Zrobiłam ją ze ścinków najróżniejszych lnów, siatek, poszewki na kołdrę- generalnie ze wszystkiego, co miało odpowiedni kolor. Początkowo wyglądała dość nędznie, nawet zaczęłam wątpić czy coś z tego wyjdzie, ale efekt końcowy chyba jest całkiem fajny.
I tak stanęła w bardzo niewdzięcznym rogu pokoju. Długo ( od kwietnia;)) nie miałam pomysłu na zagospodarowanie tego kąta. Na kwiatek za ciemno, na mebel nie ma warunków, bo będzie wyglądał jak wciśnięty.  Tak więc zamieszkała tam Zośka.




Poniżej z dalszej perspektywy. Patrząc na te zdjęcia przypomniał mi się pewien blog, gdzie wnętrza autorki są bardzo jasne, czyściutkie, eteryczne, co  mi się bardzo podoba i oglądam takie domy z nieukrywaną zazdrością, ale taką pozytywną. U nas jasne może być to, czego się nie dotyka, a kanapa, obrus, dywan czy poduszki muszą być praktyczne;)... widoczny też jest obrus zakręcony, zrobiony przez Grażkę. Obrus wbrew pozorom jest mega praktyczny i się nie brudzi;)



Jak już fotografowałam, to pokażę od razu główki retro. Nie ukrywam, że  swojego czasu stała cała ich kolekcja w sypialni Grażki. Równo w rzędzie. Na ciężkiej drewnianej komodzie. Wyglądały wręcz upiornie, a może po prostu za dużo filmów grozy się naoglądałam. Patrzyły wprost na łóżko i zawsze przechodziły mnie ciarki, gdy na nie patrzyłam. Zresztą, co tu dużo mówić. Korek nawet się ich bał i co je widział to naszczekał, naszczekał i uciekał za drzwi.
Jednak gdy je rozkompletowałąm to dostrzegłam ich urok i  2 stanęły na półkach koło kominka.  pozostałe  dwie stanęły zupełnie gdzie indziej, ale o tym innym razem